Feria de Abril – Sewilla szaleje
Nam Polakom naprawdę zapiera dech w piersiach, gdy patrzymy na „roztańczone miasto” - barwne, niekończące się korowody Hiszpanów, wędrujących do Los Remedios ( miasteczka namiotów). To już 8 dzień z 10 dni świętowania. Panie obowiązkowo w tradycyjnych strojnych sukniach z falbanami, we włosach wpięty duży kwiat, a panowie w eleganckich garniturach. Obserwując to widowisko, nasuwają się dwa pytania. Po pierwsze: skąd ci ludzie biorą siły, aby prawie dzień w dzień (może czasem robią sobie jakieś przerwy), do późna w nocy (gdy wracaliśmy z Jerez w poniedziałek, to jeszcze o 8 rano widzieliśmy powracające pary), ucztować, tańczyć i świetnie się bawić? Po drugie, jak można w upale np.: 33- stopniowym chodzić, tańczyć w tak wykwintnych strojach? No cóż, trzeba się tu chyba po prostu urodzić, żeby to zrozumieć. Niezwykłości Feria de Abril dodają niezliczone dorożki, powozy a nawet karety zaprzężone w czwórkę, w parę koni, a czasem nawet w osiołki. Przemierzają ulice miasta powożone przez eleganckich woźniców. Wiozą wystrojonych mieszkańców zarówno pa Los Remedios, jak i po centrum Sewilli. Oprócz tego ulicami wędrują grupy jeźdźców, zarówno panowie, jak i panie, w tradycyjnych strojach. Czasem tuż za seniorem, dodając uroku, siedzi piękna seniora w barwnej sukni. Piękny widok, tylko koni żal…
My obserwujemy to świąteczne szaleństwo na ulicach, placach, w parkach, gdzie często można przypatrzeć się tańczącym flamenco paniom. W miasteczku namiotów byliśmy we wtorek w ramach lekcji hiszpańskiego. Nasi uczniowie mieli specjalnie wyznaczone zadania, które musieli wykonać posługując się językiem hiszpańskim – efekty są widoczne na zdjęciach. Coroczne świętowanie w Sewilli odczuwamy, stojąc długo na przystankach autobusowych - ci mniej cierpliwi zaczynają wędrować pieszo. Patrzymy na La Feria de Abril z jednej strony z zachwytem, a z drugiej ze współczuciem. Wymaga to bowiem dużego zaangażowania ze strony służb porządkowych, aby zapewnić świętującym bezpieczeństwo.
Pozdrawiamy świątecznie! Agnieszka i Monika