Ta książka to jak rozmowa z najlepszą przyjaciółką, która cię rozśmiesza, wzrusza, a potem nagle daje w twarz brutalną prawdą o życiu. "Czereśnie zawsze muszą być dwie" to historia, która wydaje się słodka i lekka, ale tak naprawdę ma warstwy jak tort – i to taki, co zostaje ci w głowie na długo.
Główna bohaterka, Zuzanna, to trochę taka każda z nas – niepewna, zagubiona, a jednocześnie z jakimś wewnętrznym ogniem. A wątek starego domu i tych czereśni? Magiczny. Ale nie taki "disneyowski", tylko taki, co czujesz w kościach – jakby świat mówił: "Ej, zwolnij, tu chodzi o coś więcej."
Największy szok? Ta książka jest pełna małych mądrości, które trafiają prosto w serce. Serio, są zdania, które aż chce się przepisać na karteczki i poprzyklejać wszędzie w pokoju. A przy tym wszystkim nie jest przesłodzona – są trudne momenty, są łzy, ale właśnie to sprawia, że historia wydaje się prawdziwa.
Czy polecam? Oczywiście. Bo "Czereśnie zawsze muszą być dwie" to nie tylko książka, ale trochę taki list od życia: o miłości, stracie i o tym, że czasem warto się zatrzymać i popatrzeć na czereśnie. Albo na siebie. ❤️
Magda kl. 2D